Najnowsze wpisy, strona 61


lip 09 2008 Dluuuugi weekend:)
Komentarze: 1

Weekend mi sie przedluzyl do wczoraj :). Tesciowa miala urodzinowa imprezke w sobote. Byl grill, ktorego nie lubie, ale wynalazlam dla siebie przepyszne golabki. To trzeba oddac, tesciowa przepysznie gotuje. Niedziele tez spedzilismy w ogrodzie tesciow. A co niech maly sie wybiega na swiezym powietrzu...

W poniedzialek odpoczelam psychicznie od Tutka- znowu u Tesciowej. Ja jej pomoglam w tzw. papierach, a reszta rodziny "dogadzala" synkowi.

No i wtorek. Pozny obiad w restauracji. Imieninowy.

Przezylam te dni... nawet przyjemnie bylo. Na Tutka nie tylko ja musialam uwazac, a za tym idzie moj odpoczynek od dziecka. No i obiadow nie musialam gotowac :))))).

ciernista : :
lip 04 2008 Zyc sie odechciewa
Komentarze: 3
No to Slubny sie popisal. Znowu glowa mnie bolala i szczerze mowiac juz mialam wszystkiego dosc. Z utesknieniem oczekiwalam powrotu Slubnego z pracy ( mimo ze planowal cos na stronce uzupelniac, mialam nadzieje, ze zajmie sie malym). Najpierw zadzwonil, ze ojciec sie zle czuje i prosil, zeby pojechal za niego do G. Ok. czyli nie wroci ok 16.00. No ale w koncu pomaga tacie, a tata nie raz na naszej budowie dopilnowywal spraw.

Wrocil przed 18.00. Zwalil sie na kanape, a jak Tutek przytargal wiadro z klockami uslyszalam "idz do mamy, tata jest zmeczony i zle sie czuje". Kurwa, dzieciak caly dzien czeka, z radoscia targa ciezkie wiadro oczekujac, ze pouklada z tata wieze, a ten odsyla go do mnie. Do mnie, ktora juz Tutek jest zmeczony po calym dniu siedzenia w domu - nie wyszlismy, bo nie czulam sie na silach tak mi bol glowy dokuczal, do mnie ktora tak glowa boli, ze ledwo zyje...

Dwa to Slubny widzi, ze ledwo siedze tak sie zle czuje. Ale nie, jak zwykle ON musi byc ten wazniejszy, bardziej zmeczony, zmarnowany i gorzej sie czujacy - gardlo go boli. To trzeba bylo wiecej czasu w weekend z kumplami spedzic. Przeciez od imprez gardlo sie leczy, bo zdezynfekowuje sie!!!

Trzy- przyszlo do kapieli Tutka, a ten pyta czy musi on i czy wogole maly musi byc kapany codziennie. Nie nie musi, ale dzieciak spocony, brudne stopy, bo boso latal caly dzien, tylek obszczypany.... nie nie musi...

Usypial go tak skutecznie, ze maly przyszedl do nas do pokoju i padlo na mnie, bo ten juz sie nie ruszyl. A jak ja lezalam z Tutkiem, Slubny zaczal paletac sie po kuchni i halasowac, potem w lazience sie obijal - lazienka graniczy z sypialnia. To pewnie za to, ze jak on lezal z malym to ja poszlam do kuchni nasmarowac glowe amolem i podobno stukalam szafka - amol stal na parapecie...

Efekt byl taki, ze dopadl mnie dol ciazowy i ryczalam jak opetana.

Dzisiaj tez mam dola, a ten Idiota probuje naprawic wszystko. I tylko wkurza mnie telefonami. A ja juz nie wiem czy jest co naprawiac. Moze faktycznie powinnam sie spakowac i jechac do Rodzicow, a ten dupek egoistyczny niech siedzi sobie sam, bez zadnych obowiazkow, bez poczucia ciaglego, ze w domu nie ma spokoju, bo ciagle cos musi zrobic. Bo faktycznie jak pozmywa, pobawi sie z wlasnym dzieckiem, posprzata po sobie i nie wyjdzie do pubu w piatek i sobote to tragedia bedzie.


No i tak ciagle narzekam i narzekam. Czy u mnie nie moze sie zaczac cos milego dziac?? Czy ja jakas kare od losu dostalam i wszystko co zle spada na mnie??
ciernista : :
lip 02 2008 Troche o Slubnym
Komentarze: 3
Wracajac do soboty ( troche nieladu tu wprowadzam, ale dawno mnie tu nie bylo i wszystko sie przypomina), to Slubny mnie przywiozl kolo 14.00. A juz o 20.00 lecial na imprezke. Wrocil w niedziele rano. O dziwo po raz pierwszy nie zrobilam awantury. Mialam to w d... . Jego zycie, jego wybory. Widac co woli.

Z Tutkiem ciagle sie denerwowalam, ciagle sie klocilam i wrzeszczalam ( bez skutku) i maly byl niespokojny. Nocki nieprzespane ( 3godz snu na dobe to chyba niezbyt duzo?), kilkuminutowe drzemki w ciagu dnia i wrzask jak mnie nie bylo- pierwsze miesiace zycia Tutka tio byl koszmar ( oczywiscie Slubny nie pomagal, nawet z sypialni sie wyniosl, bo on musial sie wyspac, a piatki i soboty opijal syna-4 miesiace kurwa mac).

Tym razem stwierdzilam, ze po co mi te nerwy. To nic nie daje, tylko mi i Kluskowi daje sie we znaki. Zreszta jak sie urodzi takie jak Tutek to pomocy nadal nie bede miala ze strony Slubnego i tylko ja sie zamecze. Slubny twierdzi, ze wie, ze zle postepowal i teraz sie zmieni, ale ja sie nie nastawiam. Po co mam sie rozczarowac. Bedzie co bedzie. Chwilowo licze tylko na siebie. Chcialam dwojke dzieci, mala rozniece wieku- bede miala. I z tego powodu jestem szczesliwa, mimo ze cholernie zmeczona. Ale jeszcze kilka lat i dzieci sie usamodzielnia. I to ze mna beda mialy lepszy kontakt. Slubny jeczsze pozaluje, ze zmarnowal ten czas.

Pozostaje pytanie czy jeszcze bedziemy razem, bo jak sie wkurze tak porzadnie to odejde...


No tak sobie musialam widac ponarzekac. Wyrzucic z siebie. Jakos mi lzej.
ciernista : :
lip 02 2008 Bol glowy
Komentarze: 0
Od niedzieli wieczorem do wtorku bolala mnie bez przerwy glowa. Trzy apapy lyknelam, amolem leb smarowalam, kawy wypilam i nic. Tylko sie martwilam czy Kluskowi nie zaszkodze tymi moimi eksperymentami. Wczoraj Mamusia sie zlitowala i wziela Tutka do siebie na noc. Mam jeszcze kilka godzin dla siebie, bo dzisiaj go odbieram, bo juz Slubny zaznaczyl, ze mama zmeczona i tylko na jedna noc mam go zostawic (a chetna byla na dwie). Tylko i tak ciagle za malo czasu na wszystko co chcialabym zrobic. Gazety poczytac, ksiazke jakas wreszcie w rece dorwac, posprzatac bez asysty dziecka, pojsc do fryzjera, po sklepach polatac, polezec, poczytac blogi..... A starczy mi czasu pewnie tylko na to ostatnie i na napisanie czegos.
ciernista : :
lip 02 2008 nerwy tutkiem
Komentarze: 0
U Rodzicow bylo super. Tylko Tutek spedzal mi sen z powiek. Najpierw temperatuta, ktora minela 3 dnia - wyszla wysypka na pleckach i sie skonczylo. Czyli trzydniowka.

Jednak z kazdym kolejnym dniem maly jakos mi marnial. Nie dosc, ze nic nie jadl (tylko mleko a i to przez sen mu wmuszalam), to jeszcze ciagle zmeczony chodzil. Ledwo sie obudzil zaczynal sie po chwili pokladac. Kladl sie sam, odpoczywal, czasem zasypial. Budzil sie i znowu zmeczony.

W czwartek juz myslalam o wezwaniu karetki, ale nie chcialam Mamy denerwowac. Jak sie pozniej okazalo ona myslala o tym samym, ale nie chciala, zebym ja nerwa zalapala. Ale wieczorem bylam niezle wystraszona. Wrocilam ze spaceru - maly byl obojetny, siedzial grzecznie w wozku, nic go nie interesowalo. W domu od razu sie polozyl i zasnal. Spal od 19-20.00, a jak wstal to nie mial sily siedziec. Kladl sie, wydawalo sie, ze zaraz zasnie. Dopiero jak mecz sie zaczal to odzyl. Lapki do gory wyrzucal, krzyczal "goool", biegal, piszczal. inne dziecko.

W piatek poszlam z Tutkiem na pobranie krwi, bo jakis niepokoj pozostal. Wyniki dobre. Maly tez jakis lepszy sie zrobil. Nawet parowke zjadl.

W sobote wrocilam do domu. Tutek przy tatusiu lepszy, ale i tak poszlam w poniedzialek do lekarza. Nic powaznego.Trzeba zachecac do jedzenia. Kanapki z buzkami robic, owoce "wesolo" ukladac na talerzyku (cokolwiek to oznacza). Wiec zrobilam malemu kisiel mleczny z musem jablkowo-brzoskwiniowym (nawet nie sprobowal), koreczki z chleba, sera i szynki - moze 3 zjadl, owoce poukladalam "ciekawie" na talerzu - mi wpychal do buzi. Cierpliwosci !!!
ciernista : :