Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
31 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08
|
09 |
10 |
11 |
12
|
13
|
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
01 |
Archiwum luty 2009, strona 1
Spacer zaliczony. Teraz dziecie spi przy otwartym oknie, w kombinezonie rzecz jasna. Jak wrocilismy ze spacerku przenioslam malucha na lozko i tak sobie kima:).
Juz sie cieszylam, ze dawidowe kolki sie koncza. Niestety wczoraj wieczorem zaczelo sie. Meczyl sie, prezyl, wydzieral. Ja mam wyrzuty sumienia, ze cos zjadlam [a praktycznie nie jem nic poza gotowanym miesem, marchewka, ziemniakami, ryzami i makaronami, chlebem z dzemem wzgledie chuda wedlina, na ktora patrzec nie moge. i to wsjo], Slubny dopytuje, co jadlam.
Postanowilam zrobic Kluskowi usg brzucha. I umowilam sie na wtorek. Jakby wczesniej miejsce sie zwolnilo, mila pani obiecala zadzwonic. Tyle ze numeru mojego nie wziela:) jak tak sobie teraz mysle. Ale damy rade do wtorku. Najwazniejsze, ze przed wyjazdem do Rodzicow.
A bo wreszcie moge jechac:)))))!!!!! 19 lutego Slubny mnie zawozi:). Na 10 dni:). Mam nadzieje, ze Tata przezyje nalot szaranczy, bo nadal slaby, ale chyba za corcia sie stesknil:). No i zobacza wreszcie nowego czlonka rodziny:)
A Terrorysta przechodzi kryzys dwulatka. Wszystko na "nie". Metoda jest prosta. Jak chcemy, zeby cos zrobil, trzeba powiedziec "Nie sprzataj zabawek." Wtedy leci i uklada. Albo dzisiaj rano po raz pierwszy w zyciu moj lekoman maly nie chcial syropu lyknac. "To ja ci nie dam. Wylewam." i juz stal z otwartym dziobem:)
Trzeba przetrwac. I kolki i upor Terrorysty.
Wczoraj zabralismy mu zabawki, ktore lezaly w salonie. Mial czas na sprzatniecie. Nie dzialalo nawet negowanie sprzatania. Slubny wzial zebral i wynosl, mowiac, ze odda innym dzieciom. Ryczal i krzyczal, ale nie ustapilismy. Tylko najgorsze z tego jest to, ze Slubny wystawil tylko na schody, a po chwili wychodzili do babci i smarkactwo widzialo, ze zabawki nie zniknely. Len z tego Slubnego.
A czasem wydaje mi sie, ze mam do czynienia z polrocznym dzieckiem. Duzy jest. Pewnie juz 6,5 kg ma. Rozmiar ciuszkow 68 powoli robi sie maly. Terrorysta nosil te rzeczy jak mial jakies 5 m-cy.
Jak ma dzien to potrafi dlugo lezec na brzuszku z glowa uniesiona i rozgladac sie ciekawie. (Nie znam tego. Terrorysta ledwo zostal polozony na brzuchu darl sie jak opetany.) Glowe trzyma sztywno. Tyle, ze ja nie wiem co to lecaca glowka dziecka. Zarowno Klusek jak i Terrorysta od urodzenia lepek trzymali sztywno:).
Usmiecha sie ledwo stane mu w kadrze. Wrecz rechocze w glos - ale to juz jakies 2 tyg jak nie dluzej:) [szybko zaczal glosno sie smiac].
Jak go baki nie mecza, potrafi dlugo lezec i gadac do siebie, podziwiac otoczenie, machac lapkami, by w koncu zasnac. Tyle, ze za czesto sie to nie zdarza. I jak juz to do poludnia, bo po poludniu zaczynaja sie mniejsze lub wieksze bolesci brzuszkowe.
Niestety niewiele spacerow zaliczylismy. Najpierw przez niemozliwosc werandowania, bo ryczal. Potem pogoda nie taka. A potem zalapal przezebienie. Od jutra chyba przestane patrzec na pogode i bedziemy wychodzic czy wieje czy pada. Terrorysta po 5h przebywal w tym wieku na dworze [wolalam jak ryczy w wozku niz w domu].
Uwielbiam moment szukania cyca. Lepek zwrocony ku poduszce, oczka zamkniete, buzka otwarta, wykonujaca ruchy poszukiwawcze:) i ta niecierpliwosc..., az dorwie. A wtedy ssie lapczywie. Odglosy, ktore sie z mlodego wydobywaja, przypominaja skrzypiace drzwi:) [Terrorysta zlopal tak samo:)]
Terrorysta nadal kaszle. Juz jest lepiej, ale smarkactwo nauczylo sie zadania w nocy bajek. Wstaje i upiera sie w godzinach nocych na bajke. Na szczescie rybka spi. Kaze mi ja budzic, ale w koncu wraca do lozka. I tak kikla razy potrafi wstac, usadowic sie przed tv i drzec sie "Baja!!!! Mamaaaa baaaajaaaa!!!!".
Za to Dawid zasypia w okolicach 24.00-1.00 i spi nawet do 8.00.
Niestety cos mu sie poprzestawialo i uwielbia lezec z cyckiem w dziobie, udajac co chwila, ze je. Ledwo zabiore cyc, maly w ryk.
Ostatnio nie mam checi na pisanie. Zaniedbalam bloga. Ba! Dzieci tez w jakim stopniu zaniedbalam. Obwiazki domowe tez. I co? I nic. Zyje dalej. Reszta tez nie narzeka. Po prostu zalapalam lenia. Albo jakies przemeczenie materialu nastapilo? Sama nie wiem.
Na przyklad dzisiaj. Przegielam. Wstalam rano. Wyszykowalam Terroryste do niani, Mlodego przewinelam i nakarmilam. Pogadalam z kumplem z czasow studenckich, po czym wzywana glodem Dawida walnelam sie do lozka, mleczarnie wywalilam i zasnelam. I spalam do teraz. Od 10.00. Z przerwa na kolejne domaganie sie zarelka przez Mlodszego. Tyle, ze ja mu daje cyca i zasypiam. A maly jak sie naje to wypluwa.
Kurde wstalam z bolem ucha. Szlag by to.
Mlody sie kokosi. Zaraz znowu mleczarnia w ruch. A jak zasne?
A moze trzeba przewinac? Bo tez jakos dzisiaj olalam te czynnosc. Nic tylko matka wyrodna...
Dzis rok jak Ciebie nie ma.
Rok... szybko minal...
Ból pozostał...
Walcze z łzami... tak jak rok temu. Terrorysta był i jest za mały, żeby zrozumieć. I tak udziela mu sie mój nastrój. Po co jeszcze łzy ma widzieć...
Dawid też jakiś niespokojny...
Za kilkanaście dni skończyłbyś 18 lat. Całe życie było przed Tobą...
Dawid... [*][*][*]...