Linki
- Bez kategorii
-
- namiętnie
-
- z doskoku
-
- zagladam
-
Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
29 |
30 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17
|
18 |
19 |
20 |
21
|
22
|
23 |
24 |
25
|
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
31 |
01 |
02 |
Najnowsze wpisy, strona 16
Slubny na meczu. Przeszlo 300km w jedna strone. Ze tez temu sie chce. Teraz juz wraca. Mecz wygrany karnymi. Wroci jutro.
Terrorist spi u dziadkow. Ma wakacje, jak mowimy:)
Zostalam z Miszelinem. Cos mi zakaszlal. Mam nadzieje, ze tylko nadmiar sliny, a nie jakies chorobsko.
A ja? Ja chcialbym tyle rzeczy zrobic i nie wiem od czego zaczac. A juz pozno.
Pranie sie robi. Literatura gazetowa i ksiazkowa lezy. Zdjecia datami poukladane, ale jakos w albumy nie chce mi sie wklejac, wkladac, opisywac. A fotek kole tysiaca pewnie jest. Slubny mi "dowolal", bo czesc byla i se lezala. Czekalam na te pierwsze, tzn z pierwszych miesiec zycia Terrorista. Kiedys sie ulozy... tylko czas znajde... (na emeryturze:)))) ).
Ugotowalam dzisiaj zupe jagodowa. O dziwo moj Terrorist jadl. A raczej tylko makaron pobrudzony zupa:) I 2 kawalki ryby zjadl i kalafiora spora czesc. Jak nie Terrorist. A dziadkow jeszcze spagetti wrabal. I ciasto. (Ja sie opanowalam i nie ruszylam. O jaka kzywda mi sie dziala.)
Ogorki tez w gar zrobilam i jutro beda jednodniowe... takie lubie najbardziej.
Miszelin w kucki przybiera pozycje. I sie buja. I sie wscieka, ze cos mu nie wychodzi. Wie, ze ta pozycja czemus sluzy, tylko nie moze rozpracowac, co z czym polaczyc:)
Pelza bestia po chacie i wszystkiego sie czepia. Najlepszy pokoj Katka. Kolorowa wykladzina, dorosle zabawki. Najbardziej lubi mlotki, srubokrety i wiertarki. Jak Terrorist. Terrorist pilnuje, zeby do prawdziwej wiertary sie nie dorwal (bo takowa posiada). I pilnuje malych elementow. I tlumaczy Miszelinowi, ze tego nie moze, bo za maly, ale da mu ... (cos innego wybiera). A Miszelin jak w boga wpatrzony. I sie rechocze. I sie buja na tych kolankach.
Jesc Miszelin nie chce. Nawet domowych zupek. Deserki tez mu nie pasuja. Za to trzesie sie na chrupki kukurydziane. No i kaszke udaje mi sie wepchnac w male gardziolko:)
Butlami z woda sie bawi (soczki go denerwuja i herbatki). Nie ciagnie tylko gryzie. Dzieki temu troche w dziobie zostaje. Reszta na sliniaku laduje.
Ostatnio do Wu pisalam, ze mam w domu grubego niejadka:)
Zabieram sie za dogadzanie smarkactwu i juz wyszukalam przepisy na jedznka rozniaste. Bede gotowac dla dzieci, skoro dla nas nie moge - Slubny na diecie, ja sie staram, czyli nie mam komu. A Terrorist u niani jada w tygodniu. Zostaje mi pichcenie dla malego gada, ktory ma to gleboko w d...
Zle uslyszalam. Imiennik mojego syna mial miec urlop od 17, ale moze o sierpien chodzilo? A moze cos mi sluch zaszwankowal.
Siedzialam z lapa w bandazach, prady sobie pulsowaly, a ja ubolewalam, ze 2 ostatnie dni rehabilitacji nie zobacze "mojego" ciacha.
Mowe Wam kobiety... cos ten gosciu w sobie ma. Glos, zarazajacy smiech, poczucie humoru, odrobine szalenstwa, zajebisty blekit oczu...
Tylko dlonie, a raczej ksztalt paznokci nie teges, ale to juz moje zboczenie.
Jak mi sie goraco zrobilo w piatek, jak wyszlam z masazu i widze... "moje" ciacho. I od razu banan na gebie mi sie pojawil. Az ludziska czekajace na swe zabiegi dziwnie na mnie spojrzeli. Ciacho tez z blyskiem w oku sie usmiechnal.
W poniedzialek juz nawet nadzieji nie mialam. I znowu gardlo scisniete na jego widok. Jak siusiumajta w liceum sie zachowywalam.
Mam Slubnego, mam dzieci, mam swoje lata... i takie cos.
A ciacho o 9 lat mlodsze. Tez podsluchalam:) Raczej ciezko nie uslyszec rozmow rehabilitantek, jak sie lezy pod maszyna i nic innego nie ma do roboty.
I teraz mi brakuje... tamtej atmosfery. A tak naprawde to wiecie czego, a raczej kogo... Normalnie zauroczenie...
Stara a glupia!!!
Nic dodac nic ujac. Slubny dzilala mi na nerw. Chwilowo na jeden, ale nie wiem jak dlugo. Calkiem mozliwe, ze od jutra dolaczy ich wiecej.
Niby mial dzisiaj sprzatac. Oswiadczyl to wczoraj wieczorem. Niby mu balagan przeszkadza... kon by sie usmial. Wiekszosc rzeczy porozkladanych, wyjetych z kieszeni, przewieszonych przez krzeslo nalezy do niego.
A mnie sie znudzilo chodzic i sprzatac po doroslym chlopie. On wraca z pracy i do xboksa siada, a ja dalej latam.
Albo sobie zdjecia obrabia. Niewazne, ze Miszelin wrzeszczy jak opetany. Dupy nie ruszy. Nawet na Katka nie spojrzy jak mu cos pokazuje. A ja i z Terroristem zdaze pogadac, i Miszelina przewinac/nakarmic/podac zabawke. I jeszcze kuchnie ogarne i zabawki Terrorista.
Slubny po pracy musi odpoczac. Noz kurwa mac! W weekend od pracy odpoczywa, tak? Popoludniami tez, tak? W wakacje tez, tak?
A ja sie kurwa pytam kiedy ja mam odpoczac? Od sprzatania, przewijania, prania, prasowania, zajmowania dziecmi, zapierdalania po schodach chuj wie ile razy dziennie.
Tez bym sobie chetnie po 16.00 poczytala gazete, a najlepiej ksiazke. Pogrzebala w internecie itp.
Jak sie wkurze tak porzadnie, to wroce do pracy. Przez 8 godzin psychicznie odpoczne, a jak wroce nie bede dostrzegala tyle rzeczy, ktore nalezy zrobic. I wtedy sie oczy otworza, jak bedzie musial tez cos zrobic przy dzieciach, ogarnac mieszkanie czy nastawic zmywarke. Bo nawet tego mu sie nie chce. O wlozeniu talerza nie wspomne.
A dzisiaj ja sprzatalam, uspokajalam Miszelina, nawijalam do Katka, podczas gdy Slubny po wywierceniu kilku dziur i zawieszeniu polek na ksiazeczki w pokoju Terrorista, o ktore prosze od 10-ciu miesiecy, usiadl przy kompie. Wczesniej jakies kabelki podlanczajac do Tv.
A teraz wychodzac z domu nawet smieci nie mial zamiaru zabrac. A na schodach staly juz 3 worki. Potknie sie, spierdoli z tych schodow, a nie zabierze. I jeszcze pretensje, ze ja tez moglabym je zabrac.
Normalnie zabije ktoregos dnia..., i za wyswiadczenie swiatu przyslugi pojde siedziec. I gdzie tu sprawiedliwosc?
Zakonczylam wczoraj rehabilitacje... te prady na kregslup i lape, ultradzwieki na kopyto, masaz podcisnieniowy na plery i laser, tez na plecy...
I mi jakos dziwnie. Owszem walnelam sie z Miszelinem po 9.00 i spalam do 12.00. Odespac odespalam czesciowo zarwane nocki, zwiazane z zabkowaniem...
Ale jakos tak ciagnie mnie do tego ciacha, ktory mi motal te bandaze na poszczegolne czesci ciala, "oskarzal" o zepsucie minutnika (pech chcial, ze 2 razy przy mnie wysiadl, a ostatniego dnia sprzet przestal informowac, o zakonczeniu zabiegu), nakladal zel na stope i wyciagal kilometry papieru na wytarcie tegoz zelu...
Poczucia humoru, smiechu, ktorym zarazal wszystkich, glosu, zajebiscie niebieskich oczu, ...
Przypomnial mi czasy studenckie... Beztroskie, szalone...
A do tego takie ciacho. Matko jedyna!!!
Tylko mlody byl. 21 lat...
Terrorist przeziebiony. Blisko tydzien z chrypa chodzil. Sie w koncu wzielam i do lekarza poszlam.
Mamy syropek i tantume verde i lakcid, bo kupa byla tez rzadsza.
Terrorist tryska energia, ale spadki formy tez sa. Upierdliwy wtedy, ze hoho.
Dostaje 25 euthyroxu na tarczyce. To pewnie tez ma wplyw na jego zachowanie.
U lekarza byl grzeczny. Plakal tylko przy sprawdzaniu gardla. Sie nie dziwie. W koncu nic przyjemnego. Wybral sobie w sklepiku zestaw lekarski, wiatraczek biedronke i ksiazeczke o swince Pepe (niestety jedna z ulubionych jego bajek, a ja na te prosiaki patrzec nie moge).
A jak wraclismy, to ogladal koparki, walce i inne dzwigi stojace przy przychodni. Na stacji tez stala kopara. Terrorist zachwycony, bo podziwial z bliska i jeszcze kierowca pokazal mu w srodku. Nie zeby Terrorist wchodzil. Za strachliwy jest. Ale wystarczylo mu, ze zagladal z dolu. A potem przezywal, ze pan mial tam balagan (facet powiedzial, ze brudno ma od piachu, a mi sie smiac chcialo, bo Slubny ma wiekszy syf w osobowce, a bynajmniej na budowie nie przebywa).
Na zakonczenie, juz przy dziadkowej bramie stal harleyowiec na swiatlach. Jak zobaczyl, ze Terrorist przyglada sie jego cacku, zatrabil i pomachal mlodemu. Tyle szczescia w jeden dzien. A do tego czas ze mna sam na sam, bo Miszelin zostal ze Slubnym.
Miszelin ma juz 2 zeby.
Nadal nie toleruje butli, ale juz przynajmniej bawi sie tym smoczkiem dluzej niz 3 sekundy.
Noce przerabane. Miszelin budzi sie co chwila. I juz sama nie wiem czy to zeby, zbyt mala dawka mleka z mojej mleczarni, chec spania przy mnie (bo przysypiam przy nim), upaly czy tylko tak sobie dla wykonczenia mamuski.
Pelno komarow. Plaga komarow. Katek pozarty. Tylko na jednej raczce od nadgarstka do lokcia ma 8 ukaszen.
Klima chlodzi super. Niestety tylko salon, bo juz pokoje sie nie zalapuja:(. I tylko wlanczamy ja jak nie ma nas w domu, lub jak dzieci spia, bo inaczej zimne powietrze leci na pelzajacego Miszelina i latajacego Katka.